Leczenie psychodelikami


Pytanie zadane:

Wierzycie że u osób z rodzin dysfunkcyjnych istnieje pewne przyciąganie patologicznych relacji, osób czy nawet kobiet. Sam jestem z takiej rodziny i całą młodość zadawałem się najbardziej z patologicznymi kolegami, tak samo miałem relacje z dziewczynami z bardzo dysfunkcyjnych rodzin, wszystko na nieświadomce, jak myślicie na czym polega ten mechanizm i że zaburzone osoby DDA się do siebie przyciągają, w jakiś sposób bardzo szybko wyczuwają że też jesteś zaburzony i pchają się na minę, czyli to co znają z domu? Chyba bardzo dużo małżeństw i znajomości zawierane jest w ten sposób a ludzie nie mają pojęcia jak to się dzieje, bo dzieje się to automatycznie. Oni nie są w stanie mieć relacji z normalnymi ludźmi czy po prostu się ich boją?


Moja odpowiedź i źródła:


To fakt a nie wiara, niestety tak jest, kobiety z patologicznymi ojcami wybierają sobie takich partnerów i vice versa


Mechanizm polega na tym że uczysz się tego samego wzorca odruchów i reakcji jako kilkulatek i to zostaje z tobą na całe życie


Dodatkowe pytanie:


Czyli DDA zachowują się inaczej niż norma ale sami o tym nawet nie wiedzą ?


Moja odpowiedź:


Wiedzą, dlatego masa dda wpada w skrajność i dążą do perfekcji niczym anorektyczki mając zaburzony obraz rzeczywistości co jest chorobą i spierdoleniem


Kolejne pytanie:


Myślisz że terapią czy innym leczeniem da się od tego uwolnić czy dosłownie nie ma od tego ucieczki jak już mamy takie dzieciństwo za sobą to będziemy odtwarzać te wzorce do śmierci, większość nawet nie wie że to robi


Ja:


Nie mam pojęcia, ja bym się nie podjął dlatego że to stoi na fundamentach świadomości, tu chodzi o całe pojmowanie świata i emocje, nie wydaje mi się żeby można było to świadomie zacząć kontrolować.

Problem leży w podświadomych odruchach i reakcjach które podejmują za ciebie decyzje - to samo dotyczy alkoholika dlatego tak mało osób jest w stanie przestać pić a alkoholikami są na zawsze już


Trzeba się nauczyć z tym żyć jak z rakiem


Być może szansa jest w psychodelikach


Trudno powiedzieć, sam jestem dda i od ponad 20 lat interesuję się rozwiązaniem tego problemu, na chwile obecną nie widzę szans poza podróżami do własnego umysłu

https://pl.wikipedia.org/wiki/Psychonauta

Ale to eksperymentowanie i nie polecam tego robić komuś bez doświadczenia


Dodatkowa odpowiedź od trzeciej osoby:


Miały być 3 akapity


Trzeba zacząc od tego, że człowiek dąży do bezpieczeństwa.


To co obce jest nieznane, więc jest zagrożeniem, bo nie wiemy co może się wydarzyć, nie mamy zielonego pojęcia, bo nie mamy na ten temat żadnej wiedzy. Nie wiemy co robić, więc odczuwamy lęk, strach, zwątpienie, wydaje nam się, że coś jest nie tak.


Gdy coś jest nam znane to wiemy co może się wydarzyć, jak mamy się wtedy zachować, co powinniśmy zrobić. Pomimo że to co się dzieje może być straszne i może być dużym zagrożeniem, to my to znamy i jesteśmy przygotowani. Możemy odwołać się do naszych wspomnień, do czego prowadziły nasze przeszłe zachowania. Wiemy czego się spodziewać. Nawet jeśli odczuwamy lęk, to nadal jest to mniejszy lęk, niż lęk przed nieznanym do którego nawet nie możemy się odnieść, bo nie mamy żadnej wiedzy do której możemy się odnieść. Żadnych wspomnień w tym temacie.


Wobec tego:

Gdy poznajemy potencjalnego partnera, który przejawia znajome dla nas zachowania, czyli w tym przypadku patologiczne zachowania naszych rodziców, rodziny, to jest on nam znajomy, bliski, czujemy bezpieczeństwo, zaufanie. Wiemy jak się zachować, wiemy jak on się zachowa. Nawet jeśli jest źle to wiemy, że jest tak źle jak zawsze, więc jest ok.


Gdy poznajemy kogoś obcego, kto przejawia zupełnie inny schemat zachowań, wydaje nam się obcy, wątpimy w niego, doszukujemy się problemu, bo jest inaczej niż nam się wydaje. Jest obco i wyczuwamy zagrożenie, czujemy lęk. Nie wiemy, co się dzieje, więc źle się czujemy, a skoro źle się czujemy przy tej osobie to jej unikamy, bo wg nas to ta osoba to sprawia, bo jest zła. Mylimy nasze wewnętrzne odczucia obcości, nieznanego, nowości. Mylimy z odczuwaniem zła, przeczuwaniem zagrożenia, złych zamiarów.


Nasza przeszłość, rodzina, otoczenie społeczne, wiara, a nawet nasza narodowość formuje to jakimi jesteśmy. Jesteśmy przez to uformowani (conditioned). Musimy sobie z tego zdawać sprawę. Jakbyś urodził się w Chinach to miałbyś zupełnie inny schemat zachowań, myślałbyś w innych kategoriach - można powiedzieć, że byłbyś inną osobą.


Biorąc pod uwagę, że zakładamy tutaj iż nasz schemat zachowań i wierzeń jest wadliwy, patologiczny i odnajdujemy w nim bezpieczeństwo, to koniecznym będzie poznać kogoś kto wydaje nam się zupełnie obcy, różny od nas, a dodatkowo musimy pohamować się od narzucania mu swoich patologicznych zachowań, a dodatkowo dostosować się i przyjąć zdrowe nawyki od tej osoby. Zdrowe nawyki, które będą w nas wywoływać lęk przed obcym. Nawyki i zachowania, które wydają nam się dziwaczne, niezrozumiałe i wykonując je będziemy czuć się idiotycznie, zupełnie obco, "nieznajomo", inaczej. Będziemy robić coś czego nigdy wcześniej nie robiliśmy - mniej lub bardziej nie będziemy mieć pojęcia, co się właściwie dzieje i jak się zachować.


Mówiąc krótko trzeba związać się z kimś, kto wydaje nam się nieodpowiednią osobą. Jednocześnie nie można się pomylić. Nie można pomylić realnego lęku przed złym człowiekiem, od lęku przed obcym, nieznanym.


Z drugiej strony nasz potencjalny partner teoretycznie powinien odczuwać to samo, czyli obcość wobec nas, bo domyślnie zachowujemy się zgodnie z tym jak zostaliśmy nauczeni. Jednak pracując nad sobą, obserwując siebie, można zauważyć swoje patologiczne zachowania i ich nie powtarzać, aby w zasadzie stać się inną osobą, niepodobną do siebie z przeszłości, niepodobnym do swojej patologicznej rodziny.


Należałoby zmiany wprowadzić już teraz i stosować się do tych zasad nie tylko, wobec potencjalnego partnera, ale wobec wszystkich znajomych, wobec całego otoczenia. Należy oduczyć się patologicznych zachowań i uczyć się zachowań poprawnych, czyli gdy jakieś zachowanie wydaje nam się obce, głupie - musimy nad tym zachowaniem się zastanowić i ocenić realnie czy to rzeczywiście głupie, złe zachowanie, czy to wyłącznie nasz lęk, a to zachowanie jest zachowaniem poprawnym.


Jak przyjrzeć się sebom patusom to wyśmiewają oni poprawne zachowania, ludzi uczciwych, dobrych, a gloryfikują zachowania i zasady patologiczne. Trzeba się wyzbyć wewnętrznego seby patusa i zacząć gloryfikować zachowania obce, ale dobre, a zachowania znajome, ale patologiczne porzucić.


Można dodać jeszcze, że mamy obraz samego siebie z którym się utożsamiamy, który na ogół ma niewiele wspólnego z tym jak postrzegają nas inni ludzie. Wiele rzeczy i wydarzeń sobie tłumaczymy i usprawiedliwiamy, ale obcy tego wobec nas nie robią - widzą nasze zachowania takimi jakimi są, chyba że stworzą swój własny obraz naszej osoby, ale nadal to będzie inny obraz niż ten wytworzony przez nas.


Ja:


Pełna zgoda, dobre uzupełnienie. Podsumuję że zachowania o których mowa są podświadome i one kontrolują nas a nie my je, dzieje się tak bo mózg dziecka ucząc się pierwszych reakcji nauczył się ich źle - zainstalował zły system operacyjny, potem dopiero rozwinął z tego naukę mowy i języka i zaczął przyzwajać nieprawidłowe informacje z patologicznego otoczenia, z których dalej rozbudował drzewo wniosków np zapamiętując że tata pijany znajduje się w innym świecie w którym nas zupełnie olewa albo jest natrętny czy w inny sposób uciążliwy i czujemy się niekochani. Przez te rozdwojenie jaźni dochodzimy do wniosku że stary pijany jest prawdziwszy niż trzeźwy bo sie potrafi kontrolować myśli i mówi wprost jakieś hasła że kaczyński to chuj a potem po trzeźwemu z sąsiadką uśmiecha się i mówi że kocha pis, następnie słyszysz jak potem jak się oddali to tłumaczy Ci że pis to chuj ale sąsiadka jest jebnięta i jej nie lubi.


Co następuje teraz, trzeźwi ludzie kłamią i są sztuczni, więc wszystko co nam mówią kryje we wnętrzu takiego pijaka jak tata, nawet niepijący bo nie wyłazi z nich.


Skutki są dramatyczne bo twój system nadrzędny każdego człowieka okazującego Ci emocje uzna za potencjalnego pojeba i w relacji będziesz się schizował tak jak na myśl o wkładaniu ręki do ognia - to będzie odruch bezwarunkowy tak samo.


Rozwiązaniem taktycznym musi być dotarcie do niskich warstw umysłu i napisanie nowej ścieżki/drzewa wiedzy na podstawie prawidłowych informacji, czyli nie każdy jest podejrzany jak tata a ktoś kto sę zachowuje inaczej i nie pije podwójnie podejrzany.


Każdy z nas powinien sobie powiesić nad łóżkiem lub telewizorem liste błędów poznawczych https://pl.wikipedia.org/wiki/Lista_b%C5%82%C4%99d%C3%B3w_poznawczych


I codziennie na nią spoglądać żeby tych błędów już nie robić - od tego momentu zaczniesz przyswajać informacje prawidłowo.


No a co do odruchów z poziomu niższego - sesje psychonautyczne, polecam poczytać po angielsku o najnowszych badaniach lsd i tak dalej. Te substancje powodują że mózg zamiast używać 10% to odpala reszte mózgu i możemy wytyczyć objazd poprawiając sobie podświadome informacje w trakcie tripa - bo trip wytrąci nas działania systemu operacyjnego patolXP i włączy chaos dzięki któremu mózg działając w inny niż patolXP jest w stanie go naprawić.


Cytat ze źródła przetłumaczony translatorem:


Naprawdę jesteśmy dopiero na początku odkrywania tej granicy. Ale psychodeliki wydają się zmniejszać aktywność w jednej bardzo ważnej sieci mózgowej zwanej siecią trybu domyślnego. Ta sieć jest bardzo zaangażowana w operacje związane z naszym poczuciem siebie: jak integrujemy to, co dzieje się z nami w danym momencie, z naszym trwałym poczuciem tego, kim jesteśmy.


https://time.com/5278036/michael-pollan-psychedelic-drugs/



Dr David Nutt, brytyjski psychiatra i neuropsychofarmakolog specjalizujący się w tematyce uzależnień i snu opowiada Maciejowi Lorencowi o mechanizmach uzależniania, psychodelikach i stworzonym przez siebie substytucie alkoholu, a także zdradza, co sądzi o oscarowym filmie „Na rauszu”.


https://psychodeliki.org/narkotyki-bez-paniki-wywiad-z-prof-davidem-nuttem/


Jest to kwestia znana w psychoterapii i w dyscyplinach

duchowych w ogólności. W psychoterapii jest ona niekiedy nazywana „problemem

generalizacji” i dotyczy tego, w jaki sposób wglądy pacjenta ulegają uogólnieniu

poza gabinetem konsultacyjnym. Nie jest to więc problem unikalny, choć

z pewnością niezwykle istotny. Podejrzewam, że większość osób, które uważnie

zbadały ten temat, dochodzi do wniosku, iż enteogeny mogą niekiedy prowadzić

do długotrwałych korzyści.


https://psychodeliki.org/od-stanu-do-cechy-dr-roger-walsh/


Wasz projekt został sfinansowany przez Narodowe Centrum Nauki (NCN), a więc z państwowych pieniędzy. Czy polskie agencje grantowe patrzą przychylnie na tematykę badań nad psychodelikami?


Z jednej strony kieruję projektami finansowanymi przez NCN, a z drugiej przy różnych okazjach współpracowałem z nim przy ocenie wniosków grantowych jako ekspert. Ogólnie mam o NCN bardzo pozytywną opinię i uważam, że jest to jednostka względnie niezależna od nacisków politycznych, więc projekty są oceniane pod kątem wartości merytorycznej, a ich ewentualna kontrowersyjność ma niewielkie znaczenie. Liczymy więc, że w najbliższym czasie będą w Polsce finansowane i realizowane kolejne projekty dotyczące psychodelików


Kolejnym etapem waszego badania będzie uwzględnienie danych na temat wpływu psychodelików na mózg. Co obecnie wiemy na ten temat?


Badania nad wpływem psychodelików na mózg są prowadzone od niedawna i wciąż niewiele wiemy o tym obszarze. Ogólnie badania nad mózgiem i świadomością rozkwitły w latach 90. ubiegłego wieku za sprawą nowych technik, takich jak funkcjonalny rezonans magnetyczny. Mózg jest jednak niezwykle złożonym organem i wciąż słabo rozumiemy mechanizmy jego funkcjonowania. Na razie w neuronauce robimy wiele eksperymentów i zbieramy dużo ciekawych danych, ale nadal nie stworzyliśmy ogólnej teorii integrującej te wszystkie obserwacje i jednoznacznie wyjaśniającej działanie układu nerwowego, czyli powszechnie uznawanego paradygmatu. Jedną z ważnych teorii jest teoria kodowania predykcyjnego, która zakłada, że dane percepcyjne są interpretowane w kontekście pewnego rodzaju przewidywań opartych na naszych wcześniejszych doświadczeniach i wewnętrznych modelach rzeczywistości. Obraz świata nie jest więc stuprocentowym odwzorowaniem informacji z zewnątrz, lecz jest w dużej mierze kształtowany przez naszą dotychczasową wiedzę na jego temat. Ten sposób myślenia był niejako punktem wyjścia dla hipotez dra Robina Carharta-Harrisa, który stworzył najbardziej rozpowszechnioną teorię dotyczącą wpływu psychodelików na mózg i stwierdził, że pod wpływem tych substancji dochodzi do dezintegracji sieci mózgowej odpowiedzialnej za nasze poczucie „ja” i poluzowania głęboko zakorzenionych wyobrażeń na temat własnej osoby i świata, przez co łatwiej jest je zrewidować i zmienić. Według niego aktywność mózgu i sposób działania umysłu stają się wtedy mniej uporządkowane, a bardziej „entropiczne”. Może to pomagać w uwalnianiu się od sztywnych negatywnych przekonań, a przez to w leczeniu depresji i wielu innych dolegliwości.


https://psychodeliki.org/polscy-uzytkownicy-psychodelikow-przebadani-co-o-nich-wiemy-wywiad-z-dr-hab-michalem-bola/


Maciej Lorenc: Pańska książka „Narkotyki bez paniki” wywołała duże kontrowersje. Jakie jest jej główne przesłanie?


David Nutt: Napisałem ją, żeby powiedzieć prawdę o środkach psychoaktywnych bez politycznych przekłamań i manipulacji, które niestety od wielu dekad wpływają na nasze myślenie o tych substancjach, a także na związane z nimi regulacje i strategie państwowe. Starałem się przedstawić naukowe dowody na temat różnych narkotyków w prosty sposób, aby ludzie mogli bez trudu je zrozumieć.


Dlaczego ta tematyka wydaje się panu tak ważna?


Jestem lekarzem, a każdy lekarz codziennie ma kontakt z pacjentami, którzy doznali pewnego rodzaju szkód za sprawą środków psychoaktywnych. Zazwyczaj jest to alkohol albo tytoń, ale czasami są to leki na receptę albo inne substancje przyjmowane przez ludzi. Medycyna i środki psychoaktywne idą ze sobą w parze, a wręcz są nierozerwalne powiązane.


Oprócz tego jako psychiatra zainteresowałem się dwiema kwestiami. Pierwszą jest wpływ różnych środków psychoaktywnych na mózg, który działa w oparciu o procesy chemiczne i zawiera mniej więcej osiemdziesiąt rodzajów neuroprzekaźników, które reagują na tego rodzaju substancje.


Środki psychoaktywne pomagają nam więc zrozumieć sposób funkcjonowania tego narządu. Drugą kwestią jest natomiast fakt, że oczywiście w przypadku niektórych ludzi zażywanie tych substancji staje się problematyczne i prowadzi do uzależnienia.


To również mówi nam coś o funkcjonowaniu mózgu, nieprawdaż? Przez większość mojego życia zawodowego jako psychiatra i neuropsychofarmakolog zajmowałem się badaniem medycznego zastosowania różnych środków psychoaktywnych, a także wywoływanych przez nie problemów.


Wspomniał pan o szkodach wywoływanych przez alkohol, który można uznać za jeden z najbardziej destrukcyjnych narkotyków, ale mimo to wciąż jest powszechnie używany i akceptowany w naszej kulturze. Z czego to wynika?


Wiele czynników przyczyniło się do tego, że alkohol zajmuje tę uprzywilejowaną pozycję wśród innych środków psychoaktywnych. Jest to jedyna substancja, która mocno zmienia stan świadomości, a jednocześnie pozostaje legalna w większości regionów świata. Oczywiście islam zabrania jego spożywania, ale nawet w krajach muzułmańskich wielu ludzi go pije.


Badanie na temat zdrowia psychicznego przeprowadzone kilkanaście lat temu przez WHO w Maroko wykazało, że ponad 3% mieszkańców jest alkoholikami, a niewiele mniej jest uzależnionych od marihuany. Alkohol cieszy się tak dużą popularnością, ponieważ jest najbardziej „towarzyskim” narkotykiem i właśnie stąd wynika jego niezwykły urok. Pomaga nam wchodzić w interakcje międzyludzkie i zmniejsza lęk społeczny, który jest niezwykle rozpowszechnionym zjawiskiem: wszyscy go znamy.


Doświadczamy go na przykład wtedy, gdy wchodzimy na przyjęciu do pomieszczenia pełnego nieznajomych, czujemy na sobie ich spojrzenia i nie bardzo wiemy, o czym z nimi rozmawiać. Alkohol ułatwia interakcje społeczne, a wręcz wielu ludzi nawiązuje pod jego wpływem najważniejsze relacje w swoim życiu. W umiarkowanych dawkach może on więc poprawiać kondycję ludzką na płaszczyźnie interpersonalnej.


Czy właśnie dlatego mamy tendencję do ignorowania wyrządzanych przez niego szkód?


Tak, ale trzeba również pamiętać, że towarzyszy nam od sześciu lub siedmiu tysięcy lat


Pracuje pan nad wprowadzeniem na rynek środka o nazwie Alcarelle, który ma być bezpieczniejszą alternatywą dla alkoholu. Czy mógłby pan o nim opowiedzieć?


Alcarelle stanowi syntetyczny odpowiednik alkoholu i również działa na receptory GABA, ale jest bezpieczniejszy. Dążymy do tego, żeby rozluźniał, rozbudzał towarzyskość i sprzyjał interakcjom międzyludzkim bez wywoływania stanu odurzenia. Miałby dostarczać użytkownikom przyjemności, ale nie zmniejszałby ich zdolności do samokontroli.


Wspomniał pan o psychodelikach, których potencjał terapeutyczny w ostatnich latach wzbudza ogromne zainteresowanie – zwłaszcza potencjał psylocybiny w leczeniu depresji i uzależnień. Jakie mechanizmy wydają się leżeć u podstaw leczniczego wpływu tych substancji?


Z obecnej perspektywy uważam, że psychodeliki są tak potężne, ponieważ ich wpływ na ludzi jest wieloaspektowy. Przede wszystkim wydają się rozbijać sztywne i zapętlone procesy mózgowe, które stały się dysfunkcyjne, dzięki czemu są w stanie dezintegrować myśli wpędzające człowieka w depresję lub uzależnienie, a prawdopodobnie również w takie dolegliwości jak zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne czy anoreksja.


Drugim ważnym aspektem ich działania jest fakt, że otwierają umysł na nowe sposoby myślenia o przeszłości i przyszłości, dzięki czemu człowiekowi łatwiej jest zreinterpretować własne życie i ukierunkować je w bardziej pozytywną stronę.


Oprócz tego poprzez wpływ na receptory 5-HT2A wydają się sprzyjać przyswajaniu tych nowych sposobów myślenia, pobudzając neuroplastyczność. W rezultacie pozwalają nie tylko uwolnić się od starych i nieużytecznych schematów mentalnych, ale również wypracować i utrwalić nowe poglądy.


W przypadku wielu ludzi psychodeliki wpływają korzystnie na dobrostan psychiczny, przez co pomagają w radzeniu sobie ze stresem, który często popycha ludzi ku depresji i uzależnieniom. Wszystkie te elementy powodują, że możemy je uznać za jedne z najpotężniejszych dostępnych nam lekarstw na wspomniane przeze mnie zaburzenia psychiczne.


https://psychodeliki.org/narkotyki-bez-paniki-wywiad-z-prof-davidem-nuttem/




Nowy rozmówca:



Każdy z nas powinien sobie powiesić nad łóżkiem lub telewizorem liste błędów poznawczych https://pl.wikipedia.org/wiki/Lista_b%C5%82%C4%99d%C3%B3w_poznawczych


Plus za wrzucenie tej listy! Pozwala na logiczne zrozumienie tego jak często i z jakich powodów się mylimy. Tylko to raczej wiedza jak być obiektywnym. Nie jest to sposób na psychoterapie…


Wiecie, że LSD nie jest jednym z jedynych psychodelików i jest ich cała masa?


Ale tak LSD wywołało fale, wzburzenie w mainstreamie, dokonując zmiany w sztywnych poglądach ludzi.


Poza tym terapeuci czy mistrzowie duchowi mogą być na dłuższa metę problematyczni bo najważniejsze jest to co czuje konkretna jednostka podczas medytacji/ tripa a tego zazwyczaj nie da się przekazać za pomocą słów wiec trudno będzie im dokonać integracji doświadczenia psychodelicznego.


IMO najwiecej jeśli chodzi o naprawę siebie daje rozpad ego, bo jesteśmy w końcu w stanie spojrzeć na swoje życie i czyny „z boku” jak nie my, co pozwala uniknąć wielu błędów poznawczych oraz spojrzeć na siebie bez aktywnych mechanizmów obronnych, które wypaczają prawdę bardziej niz w/w mechanizmy obronne


Ja:


Według profesora Davida Nutta z Imperial College w Londynie dwie rzeczy miały miejsce w 1943 roku, które zmieniły świat na zawsze: eksplozja pierwszej bomby atomowej, a także wynalezienie dietylomidu kwasu lizergowego, znanego również pod nazwą LSD - lub po prostu kwasu. ,,Były to dwa najważniejsze wydarzenia XX wieku".


Jest lista polskich terapeutów z tej dziedziny na strone a4


https://michalpasterski.pl/2020/01/psychodeliki-przyszlosc-psychoterapii/


https://psychodeliki.org/



Skanowanie mózgu pod wpływem LSD


,,LSD jest klejnotem dla badaczy w pewien sposób, jest to prototypowy psychodeliczny środek leczniczy", mówi Carhart-Harris, badacz LSD. Zajęło mu dziewięć lat, aby przekroczyć wszystkie przeszkody w przepisach prawnych, a kolejne dwa lata, aby opublikować swoje wyniki badań.


Zespół Carharta i Nutta postanowił przebadać 20 osób, w tym kobiet i mężczyzn. Uzyskanie danych od 20 uczestników była nieco łatwiejsze dzięki temu, że stan pod wpływem LSD trwa do ośmiu godzin (dwa razy dłużej niż przypadku halucynogennych grzybów). Około godziny, każdy uczestnik spędził na skanerze MRI, a zespół wykorzystał trzy różne techniki obrazowania mózgu w celu zebrania jak największej ilości danych. Potem, przez wiele godzin, skanowali wszystkie osoby, badani byli magnetoencefalografią (MEG) i poddawani różnym próbom poznawczym. Główne wyniki, opublikowane w czasopiśmie PNAS, wskazują na to, że LSD może być lekiem dla wielu chorób psychicznych, typu PSD (otępienie poudarowe), depresja oraz uzależnienia. Prof. Nutt z pewnością uważa, że LSD to jeden z nielicznych „leków” w historii medycyny. Poza zasięgiem informacji neurologicznych, aby poprzeć ideę psychodelików jako leków, Nutt uważa, że badanie miało również wyższy cel, ponieważ badano świadomość ludzką.


,,To jest podstawowa neurologia. Chodzi o badanie świadomości ludzkiej na jej najgłębszym poziomie. Jest to fundamentalne znaczenie dla zrozumienia siebie samych. Jedynym sposobem na poznanie świadomości jest jego zmiana", mówi prof Nutt. ,,Psychodelik LSD zmienia świadomość w sposób wyjątkowy, potężny i długotrwały".


Siedemdziesiąt lat po wynalezieniu LSD, odkryto, że – zakręt hipokampowy i kora pierwotna w mózgu – przestały być zależne od siebie. Regiony mózgu, które normalnie nie komunikują się ze sobą, nagle zaczęły się komunikować i to w znaczący sposób. ,,Mózg staje się znacznie bardziej zintegrowany", wyjaśnia Nutt. ,,Możesz łączyć rzeczy, które normalnie nie byłyby brane pod uwagę. Dlatego LSD może być tak potężny w leczeniu stanów takich, jak alkoholizm lub depresja".


https://medicalprogress.pl/aktualnosci/lsd-szansa-na-leczenie-id12